Index pl.hum.poezja - Teksty różne

Autor:Potamogeton
Temat:Bela
Grupy dyskusyjne:pl.hum.poezja
Data:2000/07/02


Potamogeton (2000-07-02)

Bela


danieyo ody ranielb baleriny
ńemżice mieńcież fitem
ech/he/ci wdań/echa okagnśh
kośna/kody zmieńcież
zgaszą
mapowano hafów

gkęsdua gę/go Belpołi
ślepiłoś wsadaku

uha boyiryi
bo/oślepiłoś/bo
(daszka)

źryiryi kiź wyfantc fit mrypryi
mysi/ni/wy/om

wyłkcna

cynował iruprys pysiu/cynowały
kejnsze naszej irćtrrl

tli/pi jeka
ja/
abo ryć


(Potamogeton, Az Nim)




Autor:Tomasz Wrona
Temat:Re: Bela
Grupy dyskusyjne:pl.hum.poezja
Data:2000/07/04


po raz kolejny zacytuję:

"gugu gigi
puti puti
gili gili
gogi gogi
kizi mizi"




Autor:marco
Temat:#bidi ridi
Grupy dyskusyjne:pl.hum.poezja
Data:2000/07/04



A ja zacytuję swój wiersz sprzed roku (bo widzę, że polubiłeś moją poezję) będąc niezwykle ciekawy Twojego komentarza? :-)
niutoN



Bidi ridi (dla wojtkaf)
~~~~~~~~~~~~~~~


muter wafel kfa maap robi
zomb ?
top ger trup sement!

tra la la la tra la la la
tra la la la tra la la la

sup supo supora!
eti?

ole!
(igzac detrermine: xxx, yy)

Hi hi hi!


Boter Sato (Ridungi 99`)

driba driba biba, suto der


P.S.
Nie mam zamiaru tłumaczyć nikomu o co mi chodziło w tym wierszu - wystarczy, że ja go rozumiem! Zresztą, jest na tyle przewiewny, że sam byłbym zażenowany ewentualnymi prośbami tych z ilorazem mniejszym od instynktu myszy.

Aha... zwrot "sup supo supora!" został celowo umieszczony przy.

"ole!" jest dla mnie osobistym dramatem, więc również dlatego.




Autor:Neo
Temat:Re: #bidi ridi
Grupy dyskusyjne:pl.hum.poezja
Data:2000/07/05



Bracie !

Teraz dopiero pokazałeś klasę :))) Sądząc po tym, muszę z przykrością stwierdzić, że Twoje ostatnie produkcje nie są już tak samo świetne; a poważnie, to dałeś wszystkim zadumanym i przekombinowanym (lubię to słowo) myślicielom otwarte pole do popisu w zakresie niezliczonych możliwości zinterpretowania dzieła.

BTW - Mój ojciec miał na politechnice takiego kumpla, który, gdy były z analizy matematycznej wykłady na temat przestrzeni liniowych nieskończenie wymiarowych, starał się wyobrazić sobie po kolei "te wszystkie wymiary". Tak na marginesie, to dla dowolnej ich liczby, można bez większych problemów policzyć mnóstwo rzeczy, ale co do wyobrażania sobie tego ... kiedy facet doszedł do jedenastego, twierdząc, że on je "naprawdę widzi", zabrali go do czubków. Myślę, ze to jest trochę tak, jak z tymi niesamowitymi interpretacjami.

BTW 2 - Kiedy miałem 14 lat, ktoś polecił mi Hemingwaya, ponieważ to "bardzo rozwijająca lektura". Wspaniale, pomyślałem. Połykałem jedno opowiadanie za drugim i po każdym godzinami usilnie zastanawiałem się, co też pan H. mógł mieć na myśli. Zazwyczaj po kilku godzinach takiej sesji zaczynała mnie boleć głowa, ale byłem dumny z siebie i ze swojej inteligencji, bo "udało mi się" zrozumieć, o co temu facetowi naprawdę chodziło. W moich wysiłkach utwierdziło mnie pewne dziwne opracowanie, na które kiedyś trafiłem. Omawiało ono opowiadanie (zapomniałem tytułu), w którym główny bohater (bodajże Nick, jak to u Hemingwaya), został wyrzucony z pociągu na nasyp, za jazdę na gapę (już mi się przypomniało, to był chyba "Zapaśnik"). Zanim Nick natrafił na ognisko i przesiadujących przy nim ludzi, szedł przez jakiś czas po torach. Zero przemyśleń, zero dialogów, nic. Jedynie skąpe opisy przyrody. W "mądrym" opracowaniu przeczytałem, że to analogia do drogi, którą przemierzamy w życiu. Omówiono również szczegółowo znaczenie krzaków rosnących zarówno po jednej, jak i po drugiej stronie nasypu. Było tego cale mnóstwo. To takiś ty, pomyślałem. No dobra, zebrałem się w sobie po raz kolejny i następne opowiadania analizowałem już pod takim kątem, naprowadzony na "właściwy trop". Bóg jeden wie, jak wiele ciekawych prawd o życiu "odkryłem". Cóż, teraz wiem, że nie ma znaczenia fakt, że Hemingway w ogóle nie zabierałby się pewnie za pisanie, gdyby przewidywał, ze komuś przyjdą do głowy takie myśli. Niemniej jednak, było to doświadczenie, które w dużym stopniu wpłynęło na kształtowanie mojej młodzieńczej osobowości.

W ostatniej klasie liceum postanowiłem sięgnąć po wspomniany zbiór opowiadań jeszcze raz, aby przekonać się, czy po trafieniu na "taśmę montażową" nie zaniżyłem przypadkiem lotów i nie stałem się zwapniałym ramolem, niezdolnym do twórczego myślenia. I wiecie co?

Czytałem, czytałem - i nic. Niektóre nawet fajne, większość jednak przeciętna, typowe włóczęgowe bajanie, opowieści trapera, ot - i to wszystko. Nie mówię, że złe, ale nie szczególnie porywające. Dość dobrze oddany duch wypraw, męskiej przygody, etc. Odnalazłem nawet "Zapaśnika". Wywołam u mnie mieszane uczucia, podobnie jak "American Beauty", a więc chyba krytycy nazwaliby je dobrym. Pewnie tak, ale daję sobie głowę uciąć, że nie było tam mowy ani o życiowej drodze, ani o niczym innym, co kiedyś przyszło mi do głowy. Tak chyba jest ze wszystkim. Musimy przejść przez pewien okres utrudniania sobie życia, bo przecież zobaczenie jak na dłoni tego, co oczywiste, nie daje aż takiej satysfakcji, jak żmudne dojście do tego samemu (najczęściej po zatoczeniu szerokiego koła wokół prawdy). Za to chwila, kiedy następuje to prawdziwe przebudzenie, jest zniewalająca. To tak samo, jak z miłością. Wielu młodych ludzi potrafi pisać na jej temat wiele bardzo dojrzałych esejów, nie mówiąc już o seksie (wiecie, erotomani teoretycy), a tak naprawdę, kiedy już znajdują TĘ osobę, budzą się koło niej i widzą jej uśmiech, zapominają o tych wszystkich bredniach, które głosili, zostawiają innych, o podobnych problemach, sobie samym i cieszą się miłością, a nie dysputami o niej. Jednak, odbiegam od tematu.

Epizod z Hemingwayem pozostałby pewnie na zawsze jedynie epizodem, gdyby nie fakt, że w klasie maturalnej jedynie ja rozumiałem Brunona Schulza ... ;D




Autor:marco
Temat:#Odp: #bidi ridi
Grupy dyskusyjne:pl.hum.poezja
Data:2000/07/06



Bracie !

Teraz dopiero pokazałeś klasę :))) Sądząc po tym, muszę z przykrością stwierdzić, że Twoje ostatnie produkcje nie są już tak samo świetne; a poważnie, to dałeś wszystkim zadumanym i przekombinowanym (lubię to słowo) myślicielom otwarte pole do popisu w zakresie niezliczonych możliwości zinterpretowania dzieła.


Cześć !

Jako że nie wkleiłeś nagłówka wiadomości, do której odnosisz swoje słowa - stworzyłeś tym niezliczoną ilość interpretacji, z których jedna jest ta, że biorę je do siebie :-) Konkretnie uważam, że chodzi o "Bidi ridi" i chciałbym teraz przytoczyć świetną interpretację wojtkaf :-) i na dole moje jej lekkie dopełnienie.

Pozdrawiam
niutoN


wojtekf :

A teraz o samym wierszu, który jest mi bardzo bliski.

Zacznijmy od jaja czyli tytułu bidi ridi / Boter Sato - o tym wszyscy wiedzieli już od dawna
ale się bali, a ty wygarnąłeś, nie czekałaś, nie bałeś się ciemięzcy , bez kunktatorstwa i bez kompromisu, twardo po męsku nazwałeś rzecz - bidi ridi / Boter Sato - chwała ci za to. Byłeś jak złom granitowy, jak taran, od dziś nie boimy się już Boter Sato - jego imienia, nic a nic, jest on nam bidi-ridi, czysta lekce-ważka.

W dalszej części Poeta rzuca przekleństwo na znienawidzonego Boter Sato, przekleństwo i wyzwanie zarazem, brzmi ono hardo, ostro, jest także wypowiedzeniem posłuszeństwa i symbolicznym zerwaniem okowów.

muter wafel kfa maap robi

Po tych słowach następuje cisza, jak po zburzeniu świętości, tyran drży, a sytuacja osiąga apogeum napięcia, milczący tłum patrzy co stanie się za chwile ze śmiałkiem, który krzyknął bidi ridi - Boter Sato poeta idzie za ciosem i krzyczy

zomb ?

czyli "zrozumiałeś?", więc walka jest skończona, panuje rwetes, lecz wylęgło się nowe,
nikt już nie baczy na Boter -Sato.

top ger trup sement!

Tych słów nie rozumiem, chociaż czuję, że musiały paść. Przypuszczam też, że na końcu powinno być "cement" ale komu nie plącze się język, gdy rusza z posad bryłę świata. To była chwila i nie bądźmy małostkowi.


Dalej jest radość odzyskanej wolności

tra la la la tra la la la
tra la la la tra la la la

i jeszcze większa :>))))))))))) , to okrzyk nowego wodza, a tłum podejmuje go

sup supo supora!

wolność równość braterstwo

eti?

pytanie czysto retoryczne, bo jasne, że ETI

dalej następuje już tylko formalna konsumpcja zwycięstwa

ole!

i wyznaczenie nowych praw, bynajmniej w ogóle nie rygorystycznych

(igzac detrermine: xxx, yy)

co poświadcza nam radość poddanych i śmiech zwycięzcy

Hi hi hi!

potem stawiają obelisk, na którym ryją inskrypcje (tłumaczę)
"tak oto w ciągu jednego wieczoru (jednym wierszem), padł ten który mienił się być nieśmiertelnym:

Boter Sato (Ridungi 99^) "

chwała szarym śmiertelnikom, zjadaczom drożdżowego chleba

driba driba biba, suto der

i to tyle, tak historia donosi nam o tym przełomowym momencie,
więc krzyczcie:

bidi ridi Boter Sato
top ger trup sement!


niutoN:

>>top ger trup sement!

Tych słów nie rozumiem, chociaż czuję, że musiały paść. Przypuszczam też, że na końcu powinno być "cement" (...)

Na końcu nie jest cement, tylko t - szabla, którą wbił (dowodzi tego dalszy rozwój wypadków) w ziemię semen po okrzykach: "top ger trup", czyli: zawiśniesz na maszcie, jak ścięta przy kielichu gerbera, a kompot z trupią wonią odstraszy innych pachołków (tłum. bardzo ogólne, o ile abstrakcję można tłumaczyć).
^ do góry   
Strona istnieje od czerwca 2002 r. © Copyright Zespół 2002-2006.
Teksty są własnością autorów. Kopiowanie wyłącznie za zgodą autorów.
south beach Depresja