Wiersze wraz z przypisami pochodzą z tomu:
Jan Andrzej Morsztyn, Lutnia, seria: Klasyka Mniej Znana, UNIVERSITAS, Kraków 2002.


Spis treści:
Na jabłko        Sen        Do motyla (Sonet)        Do tejże        Dobra rola        Na wiązanie        Na kwiatki        Raki        Niestatek        Na oczy        Stolarz z doktora        Pszczoły w sajdaku        Do czyża        Na rusznicę        Rękowiny        Starej        Cuda miłości (Sonet)        Na krzyżyk na piersiach jednej panny (Sonet)        Do starego (Sonet)




Na jabłko
Ani to jabłko, co go strzegącemu
     Herkules wydarł smokowi czujnemu,
Ani to, które Atalancie nogi
     Podcięło, zniósszy gachom* zakład srogi,
Ani to, którym Cydypee zwiedziona
     I kształtną* zdradą cicho poślubiona,
Ani to, co trzy zwadziło boginie
     I dla którego potem Troja ginie,
Nie zrówna z jabłkiem, które dla ochłody
     Dała mi panna anielskiej urody.
To tylko jabłko, które w rajskim sadzie
     Rodzicom pierwszym podał wąż na zdradzie,
Jest mu podobne, bo to pod łupiną
     Rumianą światu śmierci jest przyczyną;
A to też nie tak, jako miało, chłodzi,
     Ale mi ognie śmiertelne rozwodzi*
I ten ognisty z ręku Katarzyny
     Pocisk serce mi obrócił w perzyny.
Tak ona rzuca, choć się strzeżesz czule*,
     Ogniste z oczu strzały, z ręku kule.


______________
gach - zalotnik
kształtna - zręczna
rozwodzić - tu: rozniecać lub rozcieńczać
czule - czujnie




Sen
W południe więzień zasnąłem ubogi,
     Aż mi sen wdzięczny tę przysługę sprawił,
     Żem swą dziewczynę całował bez trwogi
     I w jej gładkości myśli moje bawił,
     I obłapiając depozyt tak drogi,
     Wszystkie-m na stronę frasunki odprawił,
     A zbytnia radość ledwie mi żywota
     Nie wzięła, duszy otworzywszy wrota.

Taką uciechą będąc opojony,
     Ulałem potem zapalone skronie
     I ze wszytkich sił swoich obnażony
     Padłem wpółmartwy na jej ślicznym łonie
     I widząc, że głos ustawał zemdlony,
     Krzyknąłem jak ów, co z przygody tonie:
     "Ratuj mię, przebóg, stanie-ć za odpusty,
     Gdy zahamujesz duszę w ustach usty!"

Tum zamknął głowę, a ona bez mowy
     Widząc mię, bez tchu i bez życia znaku,
     Zemdlonej dźwiga i podnosi głowy
     I usty swymi całuje bez braku*
     W usta i w oczy i wdzięcznymi słowy
     Dodaje słodkim pieszczotom przysmaku:
     "Jeśliże - mówi - śmierć twoja prawdziwa,
     Czemuś ty umarł, czemużem ja żywa?"

I już poczęła myślić, jaką raną
     Dać wolną drogę pięknej duszy z ciała,
     Kiedy się śmierć jej ruszyła* stroskaną
     Gładkością i mnie żyć znowu kazała;
     A ona z twarzą łzami sfarbowaną:
     "Żyj śmiele - rzekła - abym zawsze miała
     Zwycięstwa mego ten znak niewątpliwy,
     Że kto tak kona, dłużej będzie żywy".


______________
bez braku - bez wyboru
ruszyć - wzruszyć




Do motyla
S o n e t

Lekko, motylu! Ogień to szkodliwy!
     Strzeż się tej świece i tej jasnej twarzy,
     W której się skrycie śmierć ozdobna żarzy,
     I nie bądź swego męczeństwa tak chciwy.

Sam się w grób kwapisz i w pogrzeb zdradliwy,
     Sam leziesz w trunnę* i tak ci się marzy,
     Że cię to zbawi, co cię na śmierć sparzy.
     - Ach! Jużeś poległ, gachu* nieszczęśliwy!

Aleś w tym szczęśliw, że z pocałowaniem
     I dokazawszy zawziętej rozpusty
     Z twoją kochaną rozstałeś się świecą.

O! Gdybyż wolno równym* powołaniem
     Dla tej, której się ognie we mnie niecą.
     Umrzeć, złożywszy pierwej usta w usty!


______________
trunna - trumna
gach - zalotnik
równy - taki sam




Do tejże

Oczy twe nie są oczy, ale słońca jaśnie
     Świecące, w których blasku każdy rozum gaśnie;
Usta twe nie są usta, lecz koral rumiany,
     Których farbą* każdy zmysł zostaje związany;
Piersi twe nie są piersi, lecz nieba surowy
     Kształt, który wolą naszę zabiera w okowy.
Tak oczy, usta, piersi, rozum, zmysł i wolą
     Blaskiem, farbą i kształtem ćmią, wiążą, niewolą.


______________
farba - kolor




Dobra rola

Gospodarz precz odjechał i stąd role tłuste
     Nie przynoszą pożytku i płonieją puste;
Ale pani sowicie tę szkodę nadgrodzi,
     Bo chociaż męża nie masz, przecię dzieci rodzi.
Wiesz, czemu pani płodna, a pola szwankują?
     Bo roli nikt nie sprawia, a panią sprawują.




Na wiązanie*

Nie przeto*-ć wiążę ręce przez to ziele,
     Że mi z nich w serce ślesz postrzałów wiele:
Nigdy się piersi me nie będą bały
     Twych smacznych razów i twej słodkiej strzały;
Nie przeto, panno, wiążę cię z zazdrości,
     Żem ja w kajdanach, a tyś na wolności:
Nie tęskno mię z tym, nie tak mi kochany
     Żywot na woli*, jak twoje kajdany;
Nie przeto wiążę, abyś odwiązała,
     Boś mi już dawno okowy przybrała:
Bystrość dowcipu, skład cnót i blask oczy,
     I twarzy wdzięczność, i złoto warkoczy,
I szkarłat twych ust, i twej płci bielidła -
     To są wiązania, to są na mię sidła;
Ale cię wiążę, abyś się powoli
     Do słodkiej chciała przyuczać niewoli.
Zdarz Boże, aby ten początek niezły
     Ściślejsze-ć potem zasmakował węzły.


______________
wiązanie - podarowanie kwiatów z okazji imienin
przeto - dlatego
na woli - na wolności




Na kwiatki
Kwiateczki świeżo urwane z ogroda,
Puśćcie się chętnie dla Kasie swej grzędy,
                     Czeka was wielka nadgroda,
Natka was za kształt* i w swe włosy wszędy.

Nie mogło lepiej szczęście igrać z wami
I nie żałujcie ni gruntu, ni rosy,
                     Mając, gdy was skropię łzami,
Me łzy za rosę, a za grunt jej włosy.

Lecz przy jej złotym bawcie się warkoczu
I, byście w twardość równały się z stalą,
                     Chrońcie się pilno jej oczu,
Jedno was rodzi słońce - te dwie spalą.

A choćby się wam i to przytrafiło,
Piękną wam szczęście wasze śmierć przybiera,
                     I niech wam mdleć będzie miło
Dla tej, dla której wszytek świat umiera.


______________
kształt - stanik




Raki
Cnota cię rządzi nie pragniesz pieniędzy;
     Złota dosyć masz nie boisz się nędzy;
Czystości służysz nie swojej chciwości;
     W skrytości mieszkasz nie przywabiasz gości;
Szyciem zarabiasz nie wygrawasz w karty;
     Piciem się brzydzisz nie bawisz się żarty;
Matki się boisz nie chybiasz kościoła;
     Gładki to anioł nie zła dziewka zgoła;
Szumnie* ważysz* mnie nie srebro w kieszeni;
     U mnie wprzód rozum niż miłość się zmieni.


______________
szumnie - wielce
ważyć - poważać




Niestatek
Oczy są ogień, czoło jest zwierciadłem,
     Włos złotem, perłą ząb, płeć mlekiem zsiadłem,
Usta koralem, purpurą jagody,
     Póki mi, panno, dotrzymujesz zgody.
Jak się zwadzimy - jagody są trądem,
     Usta czeluścią, płeć blejwasem* bladem,
Ząb szkapią kością, włosy pajęczyną,
     Czoło maglownią*, a oczy perzyną*.


______________
blejwas - biała farba
maglownia - pofałdowana deska
perzyna - pogorzelisko




Na oczy
Zdybała dziecię Wenery w ogrodzie
     Rwąc wonne kwiatki Jaga przy pogodzie;
Chciał przed nią uciec, ale uwikłany
     W ziołach, różane wziął od niej kajdany.
Smęcił się z przodku, ale obaczywszy
     I twarz piękniejszą, i wzrok dobrze żywszy
Niż u swej matki, polubił okowy
     I rzekł, już z niebem rozstać się gotowy:
"Takich mi właśnie oczu było trzeba,
     Skąd lepiej będę strzelał niźli z nieba".




Stolarz z doktora
Przedtem chorych dobijał, teraz trunny robi;
     Tak dwojakim rzemiosłem jeden cmentarz zdobi.





Pszczoły w sajdaku
Rój matek miodonosznych ruszony z ogroda
     Osiadł w sajdak* Kupidów. O, jak święta zgoda!
Ma swoje żądło miłość, ma żądło i pszczoła,
     Tamta po sercu szczypie, ta kwiatki i zioła;
Pszczoła w jednymże ciele miód nosi i jady,
     Miłość raz miodu pełna, wnetki* pełna zdrady.
Ale w tym jest różnica: pszczoła raz zakole
     I umiera, a miłość wieczne daje bole,
I od pszczoły, choć nabrzmi, niedługośmy chorzy,
     Ale rany miłości nie zleczą doktorzy.


______________
sajdak - kołczan
wnetki - wkrótce




Do czyża
Zdradliwa kotka czyża, świetnym piórem
     Krytego, na śmierć przejęła* pazurem;
Który mej Jagi pokropiony łzami
     I pieszczonymi rozgrzany piersiami
Przyszedł do siebie i przez czas niewielki
     Spocząwszy, uciekł od swej wskrzesicielki.
Niewdzięczny ptaku, czemuś tę porzucił,
     Z której-eś łaski z śmierci się ocucił?
Moje zaś serce strzec jej nie przestaje,
     Chociaż mu ona śmierć, nie żywot daje.


______________
przejąć - tu: przeciąć




Na rusznicę
Królewski orzeł, niosąc zdobycz w szponie,
     Z której obnażył świeżo gniazdo wronie,
Gdy się z nią bierze dla dzieci pod chmury,
     Z ognistej w barki postrzelony rury,
Już lecąc na dół skarżył Jowiszowi,
     Że piorun nie miał śmiercią być orłowi,
Który go bogom z Lemnu od kowadła
     Nosił, gdy zgraja olbrzymów napadła.
Na co rzekł Jowisz: "Darmom obwiniony!
     Ach, mają ludzie już swoje piorony!"




Rękowiny
U Traków kiedyś kupowano żony,
     Teraz ten zwyczaj, i dobrze, zniesiony;
Teraz się panna na posagu wiezie,
     Nikt darmo gnoju z domu nie wywiezie.
I jeszcze mi się nie zda to w tej mierze,
     Że panna pierścień od młodzieńca bierze:
Niech się ten zwyczaj opaczny poprawi,
     Niech ta da pierścień, ów palca nadstawi.




Starej
Twierdzisz, żeś się za króla Stefana rodziła:
Łżesz, babo, boś za Piasta już na świecie była.
I tak łżesz, bo jako twe drżące świadczą lata,
     Wraz-eś stworzona z Ewą na początku świata.




Cuda miłości
S o n e t

Karmię frasunkiem miłość i myśleniem,
     Myśl zaś pamięcią i pożądliwością,
     Żądzę nadzieją karmię i gładkością,
     Nadzieję bajką i próżnym błądzeniem.

Napawam serce pychą z omamieniem,
     Pychę zmyślonym weselem z śmiałością,
     Śmiałość szaleństwem pasę z wyniosłością,
     Szaleństwo gniewem i złym zajątrzeniem.

Karmię frasunek płaczem i wzdychaniem,
     Wzdychanie ogniem, ogień wiatrem prawie,
     Wiatr zasię cieniem, a cień oszukaniem.

Kto kiedy słyszał o takowej sprawie,
     Że i z tym o głód cudzy się staraniem
     Sam przy tej wszytkiej głód ponoszę strawie.




Na krzyżyk na piersiach jednej panny
S o n e t

O święta mego przyczyno zbawienia!
Któż cię wniósł na tę jasną Kalwaryją,
Gdzie dusze, które z łaski twojej żyją
W wolności, znowu sadzasz do więzienia?

Z którego jeśli już oswobodzenia
Nie masz i tylko męki grzech omyją,
Proszę, niech na tym krzyżu ja pasyją
I krucyfiksem będę do wytchnienia*.

A tam nie umrę, bo patrząc ku tobie,
Już obumarła nadzieja mi wstaje
I serce rośnie rozgrzane piersiami.

Nie dziw, że zmarli podnoszą się w grobie,
Widząc, jak kiedyś, ten, co żywot daje,
Krzyż między dwiema wystawion łotrami.


______________
do wytchnienia - do ostatniego tchu




Do starego
S o n e t

Ilekroć w ręku twych tę panią widzę,
     Że ją całujesz, starcze obrzydliwy,
     Tylekroć z ciebie jak na urząd* szydzę,
     Żeś stary jak kruk, a jak wróbl jurliwy.

Z tak śliczną twarzą ten twój wąs sędziwy
     Nie zgadzają się; ja się tobą brzydzę
     I będę z twego szczęścia żałośliwy,
     Aż się jej udam*, a ciebie ohydzę.

Atoli-ć szczerą pomogę przestrogą:
     Radzę-ć, ostrożniej poczynaj więc sobie,
     Bo ta pani - śmierć nosi w oczach srogą

I ma źrenice jadowite obie;
     A ty, któryś już w trunnie* jedną nogą,
     Jak z bliska natrzesz, będziesz drugą w grobie.


______________
jak na urząd - ze wszystkich sił
udać - oskarżyć lub spodobać się
trunna - trumna
^ do góry   
Strona istnieje od czerwca 2002 r. © Copyright Zespół 2002-2006.
Teksty są własnością autorów. Kopiowanie wyłącznie za zgodą autorów.
south beach Depresja