Index   |   009  |  010  |  011  |  012  |  013  |  014  |  015  |  016 pl.hum.poezja - Spiski i plotki

Autor:Telik (telik@glogow.um.gov.pl)
Temat:# spiski i plotki 012
Grupy dyskusyjne:pl.hum.poezja
Data:2003-03-25 07:12:11 PST



   
Umberto Saba, urodzony w 1883 roku, włoski poeta i prozaik. Więcej, poeta w stu dwudziestu trzech procentach: nawet w wierszach poświęconych żonie zajmował się przede wszystkim sobą i swoimi problemami - a miał ich bez liku. Przyczyn tego stanu rzeczy szukał zarówno w dzieciństwie (przedwczesnego rozdzielenia z ukochaną piastunką nie wybaczy matce do końca życia), jak i w fakcie otrzymania w spadku po rodzicach (ojciec wenecjanin, matka triesteńska Żydówka) natury niejako dwoistej. Krytycy określili ją mianem "pogodnej desperacji". Owa dwoistość towarzyszyła Sabie także w sferze seksualności. W "Erneście" napisanym pod koniec życia (wydanym po śmierci) z "brutalną prostotą", odrzucając "wszelki kamuflaż, wszelkie niedomówienia" przyznaje się do tego faktu. Umiera w 1957 roku.

-------------------------------------

Portret

Odłóż lusterko. Nie oglądaj siebie
jakbyś dziewczyną był. Kobieta czerpie światło
z ciała, a ty z duszy.

Słodycz, którą bezbronny przeciwstawiasz złu
przydaje dobroci twojemu wejrzeniu. Ale kosmyk
włosów, który tak odrzucasz
twą dumę z bycia sobą wypowiada,

jak chorągiewka ponad dachem domu
już ukończonego,
co się wysoko porusza na wietrze.

                           przeł. Cezary Geroń


-------------------------------------

"Życie jest piękne" wycedził przez zęby wymierzając wiośnie kolejny policzek. Faktycznie. Wiosna. Aleja klonowa opalała się w przedpołudniowym słońcu. Jeszcze kilka kroków i znajdzie się w chłodnej sieni wśród schodów prowadzących jak zwykle do drzwi pracowni. Jeśli lato będzie tak upalne jak w roku poprzednim to wszystko stopnieje, a na świecie pozostanie tylko on i kilku innych najgrubszych grubasów.

- Placek z rabarbarem! - zawołał zaraz po otwarciu drzwi. Tylko przez chwilę zastanawiał się skąd Maria wzięła o tej porze roku rabarbar. Zresztą, to nie miało już żadnego znaczenia - spory kawał placka tkwił w jego ręku jak rewolucyjny sztandar, który za chwilę zostanie strawiony przez płomień historii.

- Mary, marnujesz się. Zostaw ten swój feminizm i zostań piekarzem. To znaczy, piekarką. Już lecisz?

- Tak kochaniutki. Obciążenie podłogi przed chwilą przekroczyło wartość krytyczną, więc znikam. Pa.

Obraz nieopisanego szczęścia rozlał się po całym ciele Mano umiejscawiając na twarzy centralny punkt kompozycji: uwielbiał wprost jak Maria czyniła pod adresem jego tuszy niewybredne uwagi. "A nie mówiłem - życie jest piękne".

[Telik]

Pozdrawiam, Telik.


Ciąg dalszy:     Google       Onet
^ do góry   
Strona istnieje od czerwca 2002 r. © Copyright Zespół 2002-2006.
Teksty są własnością autorów. Kopiowanie wyłącznie za zgodą autorów.
south beach Depresja