Index   |   025  |  026  |  027  |  028  |  029  |  030  |  031  |  032 pl.hum.poezja - Spiski i plotki

Eugenio Montale    
Autor:Telik (telik@NOSPAMstricte.net)
Temat:### spiski i plotki 027
Grupy dyskusyjne:pl.hum.poezja
Data:2003-11-10 09:45:24 PST


Eugenio Montale

"Za znaczące osiągnięcia w poezji, która odznaczała się przenikliwością oraz wyrażaniem zupełnie pozbawionych iluzji poglądów na życie" - tak uzasadniano przyznanie Literackiej Nagrody Nobla urodzonemu w 1896 roku włoskiemu poecie. Rok 1975. Pewien znany polski pisarz drukuje w swoim pamiętniku: "Wracam z Mazur i dowiaduję się, że przyznano tegoroczną nagrodę Nobla. Otrzymał ją jakiś Włoch. Montale czy Montalone - zupełne zero". "Kiedy moje nazwisko ukazało się we wszystkich gazetach, pewna gazeta francuska wysunęła hipotezę, że w ogóle nie istnieję. Natychmiast przyszły sprostowania. Ale fałszywa wiadomość była jak najprawdziwsza" [E. Montale]. 12 września 1981, Mediolan: "Razem z Montalem odszedł ostatni z wielkiej trójcy włoskich poetów naszego wieku, jeden z twórców tak płodnego nurtu hermetycznego" [H. Kralowa].

-------------------------------------

Śmierci nie ma

Powiedziane jest że nie da się żyć bez skorupy
jakiejś mitologii.
Nie byłoby nieszczęścia, gdyby nie to że najgorsza
jest zawsze ta ostatnia.

Dawniejsze bóstwa przydawały się,
cóż że czasami były wrogie.
Nowe karmią nas tanim
pocieszeniem ale nie znają naszego losu.

Nie mają zielonego pojęcia o ludziach
ale nie wiedzą także nic o sobie.
Choć ukazują twarz przyjazną nawet kiedy zabijają
to śmierci nie ma tam, gdzie nigdy nie było narodzin.

[przeł. Anna Kamieńska]

-------------------------------------

Mano nie zrozumiał naturalnie prostego przekazu. "Co? Nie żyje?!" Nawet go nie znał, ale śmierć to śmierć. W jej świetle życie nabiera specyficznego odcienia. Zaraz po wydaniu okrzyku spokojnie oczekiwał na drugą rundę: wewnętrzny głos w tonie: "z mojej półki już biorą". I nie zawiódł się. "Z mojej półki już biorą" szepnął niemal zadowolony Mano. Uspokojony ruszył w dalszą drogę. Drzewa udawały, że szumią bezlistnymi gałęziami. Niebo chowało ślady sinizny pod dziurawą kapotą zmierzchu. Siąpiło. Na butach odkładała się delikatna flegma. Zapadał się w sobie kolejny dzień. Mano nucił jakąś nieprzyzwoitą elegię: "nie przychodź, maleńka, nosek w bukiet róż włóż i zapomnij, że mnie kiedykolwiek spotkałaś".

[Telik]

Pozdrawiam, Telik.


Ciąg dalszy:     Google       Onet
^ do góry   
Strona istnieje od czerwca 2002 r. © Copyright Zespół 2002-2006.
Teksty są własnością autorów. Kopiowanie wyłącznie za zgodą autorów.
south beach Depresja