Index   |   I etap   |   II etap   |   III etap   |   Wyniki

3.00   |   3.01   |   3.02
Podsumowania   |   Tabela ocen   |   1 - 9

 
(6) W IMIĘ OJCA

Dowiedziałem się dzisiaj, że ojciec
nazwał cię kurwą i zrozumiałem Freuda
lepiej niż wtedy, gdy odkryłem
jak bardzo przypominam swoją matkę.

Zrozumiałem, że mamy prawo do nie
nawiści i że każdy syn struga swój
osinowy kołek na jednego tylko
wampira - seksualne skojarzenia są
tu jak najbardziej na miejscu, bo chcę
wam powiedzieć: pieprzcie się
ojcowie! Rżnijcie się perwersyjnie
i tak długo, aż wam się odechce
boga ojca i, co najwyżej, zapłaczcie
przed portretem najświętszej panienki,
ale wara mi od ducha świętego i wszystkich
niezaspokojonych duchów męskich
(Dobrze wiesz gdzie możesz wsadzić
tępy nóż abrahamie - tam skąd wypełzły
głosy udające boga.) Dzisiaj ja
potrzebuję noża i niech będzie ostry
jak nasz pierwszy wytrysk i równie
bolesny.

Chcę ci poderżnąć gardło kronosie!
Później wraz z innymi synami pożremy
twoje ciało a resztki rozrzucimy
na cztery strony każdego z piekieł.
Teraz! Nie jutro i nie przed wiekami,
a że nosisz to dwuznaczne imię, czas
jest również naszym wrogiem,
więc zniszczymy kolejne złudzenie.
Historia się nie powtórzy, nie będzie więcej
rodzinnych grili i nikt nie wyrzyga dzieci.

Pamiętasz? Jestem tym, którego począłeś
z radością w sodomie. Nie licz na wnuki.
Kto inny będzie musiał skakać
nam do gardeł.





(119) Podróż życia

Obcowanie z jęzorem na bucie
z królikami pod panamą





(8) Zimowy spacer po Moskwie

1.
Z podziemnych kanałów,
ostoi kloszardów, bezdomnych psów
i dzieci, które pouciekały z domów,
uchodzi para do nieba.

2.
Nad twarzami przechodniów
biało-pomarańczowe chmury
przetrawionego powierza.
Jak gdyby z każdym wydechem
uchodziło życie.

3.
Tu i ówdzie ze straganów
pokryte szronem matrioszki
wlepiają czarne oczy
w futra uliczników.

4.
W metrze przemarzniętymi palcami
obracają kartki książek,
nabytych w przedświątecznej kolejce.

5.
I za miastem kolejka.
Prowizoryczny sklepik na kółkach
sprzedaje tanio wódkę,
bo tylko wódka tu nie zamarza.

6.
Da swidania,
Budziet xaraszo.

Bo mróz był jak w Rosji 12.12.2002






(108) Elegia w dechę II

niech panienka śmierć nie biega mi tu
z pierdołami niech dygnie
i przycupnie w kącie

bo ja tu kontempluję
czyli wbrew trzymam ślinę
nie jak dziecko starzec
albo chuligan

panienka śmierć słyszy
niebo strzyka

niech no panienka kuca
(jeśli musi)
bo jak się pochyla
to jej całą pupę widać

jeszcze będą
(nie daj Boże)
jej się z tyłu
trzymać





(9) JAZZ

Jazz w wolnych chwilach
20 km/h
na wolnym powietrzu
rozrzedzonym i lekkim
powoli
kształtem ręki zastawić można słońce
powoli
kawałek po kawałku połknąć świat

Jazz w wolnych chwilach
owoce przejrzały i upuściły soku
a my – wolontariusze
zbieramy go i nawet wino
pędzimy- powoli
ręce nam się kleją
kleją nam się usta

Jazz w wolnych chwilach
trąbki grają smutek
kot z namysłem przytakuje
i coś tam wiemy o nutach i rytmie
ale bez taktu jesteśmy, zupełnie bez taktu
mlaszczemy, klaszczemy
i nie ustępujemy miejsca nikomu
o nie i na dodatek
myślimy że wszystko nam wolno
nawet
Jazz w wolnych chwilach





(43) zimowe garden party

truskawki szampańskie ostrygi futra turkawki
podrygi: zostawiamy w nieznanych pokojach
widziałeś: mają tu mydła z zatopionymi skarabeuszami

lustra: o, te zabieramy ze sobą powabne szale
owijają miejsca w które dopiero wejdziemy
a każdy ma swoje osobno

tak: z podniesioną głową
izolda białoręka wyciąga ramiona
w chłodnym zenicie stajemy się lżejsi





(16) Życie, czyli krótki film o
tematyce zaangażowanej.


Na cienkim długim kieliszku zawieszam czas
i czekam, a więc literaci z piórkiem lub bez
młodzi gniewni stojący pod ta samą ścianą
tylko nieco z brzegu, lub atrapy mężczyzn
(do nabycia za przyzwoitą cenę).

Ludzie o dwóch twarzach i ludzie bez twarzy.
I ci co mówią wprost choć w przerwach między
zębami czai się fałsz dwuznacznego słowa
(trudności bywają przejściowe).Wiem, nikt
nas nie zmusza do wyboru złotego środka.

Sądziłam jednak, że statystowanie w tym
filmie jest bezinteresowne, a tymczasem...





(34) Sanatorium

nie ma o czym mówić. nie ma miejsca
na podsumowanie. nie w porę to widzenie
dzisiaj, w przechodzonym powietrzu
nie sposób dojrzeć inaczej niż przez wgląd

już wyjeżdżając przekonam się, że ośrodek
postępuje zgodnie z przepływem chmur,
a młody lekarz idzie za nami alejką
w tym samym kierunku

wiem, wspominałeś,
każdy spacer to nowa apelacja
(a myślałeś, że tylko Wenders
robi takie kino drogi)
i, że do tamtych wód
wyjechać zwyczajnie nie można





(86) z góry widać niejasności. dlatego marzyłem by być ptakiem.

I odlecimy
lub odejdziemy Udając Że nagle
                                     Andrzej Tchórzewski



zaginęliśmy. już wtedy gdy burta straciła
wszelkie znaczenie. pod sobą albo pod nią
nim ewentualnie nad. zaskoczyło popłynęło
odbiło i już

to wszystko; tylko było.

zgubiliśmy się pod własnym kapokiem.
pamiętam ratujące sówki
                            (w tym wymiarze
huczenie jest magiczną wysokością buntu);

i jaskółki przepowiadające deszcz. bogowie
kłócili się a my czytaliśmy litanie. do siebie.
z jaskółkami.

tam na tym statku zapomniałem o butach.
miały być ubłocone i cuchnące. chociażby;
dla powrotów do gniazd i dla ulotności.
^ do góry   
Strona istnieje od czerwca 2002 r. © Copyright Zespół 2002-2006.
Teksty są własnością autorów. Kopiowanie wyłącznie za zgodą autorów.
south beach Depresja