Index      I etap    II etap    III etap    IV etap    V etap    VI etap    Wyniki

1   |   2   |   3   |   4   |   5   |   6   |   7   |   8

 
droga mamo
67 debiust

mamo bezcennie droga
przebiegała bezsennie tą drogę
rumiana dziewczynka w szpilkach
mrozu droga mamo szczypała na pokuszenie
grając w horyzonty mnożąc zakręty
przez śnieg który przypominał ciebie tak
okrywał nagle jak twoje topniejące łzy

a mokra skóra mamo ach ona była nie
po drodze zrzucona na tyle ucieczek
w szkielety drzew we wciąż otwartej
trumnie wieczoru na wieko wieków

byliśmy w drodze mamo najdroższa
tyle godzin co krwi w połogu
i zaczęliśmy już szklanymi z zimna
oczami widzieć główkę celu
szczękającymi zębami odgryzać pępowinę
kierunku gdy nagle drogę skurczyła
niewielka kapliczka z tobą mamo
drewniana tak zacząłem modlitwę



*   *   *   *   *   *   *   *   *   *



podróż 05
68 sumatra

potrzeba impulsu dwa kroki dalej leżą indie i pachną
centymetry dłużą się jak opętane brudna ręka wykręca
drabinki dopina narządy gdy mlecznie niewyraźna zjawa
--- cyklopia twarz pomiędzy piersiami

jedno oko proszę proszę się obudzić teraz mahoń pani
skóry zgasi wątpliwości wylęg małych żółwi dociera do
fali a nowe szczebelki zasypane piaskiem - archaiczne
muszle spłukane odpływem

trafiłam gdzie indziej interferencyjne łuki wyładowań
niepewne sygnały księżycowy soma siedzący niezgrabnie
na poręczy łóżka jedzący wydruki z histopatologii nie
zwrócił mi nigdy historii choroby




jus mlb pdy gr uw
67 + + + + 4
68 + 1


nie mogę, nie będę. reszka: poproszę "droga mamo".

Justyna Bargielska


"droga mamo"

No teraz to już po całości "Szpital na peryferiach" kontra "Lot nad kukułczym gniazdem" łamany przez "Oddział chorych na raka". Szczęście, że nie zjadłem więcej makowca wczoraj.

Miłosz Biedrzycki


No nie, no niestety... bełkotliwie. Wybieram pierwszy wiersz, bo przynajmniej nie rani czytelnika trudnymi wyrazami, a "szpilki mrozu" same w sobie ładne.
"podróż 05" dyskwalifikują w moich oczach konstrukcje typu: "księżycowy soma [...] jedzący wydruki z histopatologii" czy "brudna ręka wykręca/ drabinki dopina narządy gdy mlecznie niewyraźna zjawa".

Paweł Dymek


Przepraszam bardzo, ale mam uczulenie na bełkotliwe efekty nieudanych prób metaforyzowania, bo to sztuka elementarna w poetyckim fachu i po niej widać po pierwszych wersach, czy ktoś umie, czy wręcz przeciwnie.
Proszę, dowody. W "droga mamo" : "rumiana dziewczynka w szpilkach mrozu". Pozornie atrakcyjna gra językowa wykorzystująca szpilki jest zabójcza dla tekstu, bo po kiego diabła "przebiegała dziewczynka w szpilkach"? Ten obraz nie tylko nie buduje tekstu, ale go burzy. Po absurdalnym "przebiegała bezsennie", niezwykle odkrywczym wobec powszechnej wiedzy o tym, jak to lunatycy biegają we śnie i dlatego trzeba koniecznie dookreślić ten nietypowy stan peela, taka przegrana z językiem sprawia, że dalsze czytanie jest tylko powodem irytacji.

W "podróży 05" przykładem może być "brudna ręka wykręca drabinki dopina narządy"- jedyną refleksją po takiej metaforze może być przerażenie niefachowością anestezjologa, któremu pacjent się wybudzał, gdy narządy jeszcze były na wierzchu. Materiał dla prokuratora.

Czyli mam wybrać spośród dwóch bełkotów, w jednym zamarzającego zimą pod kapliczką, w drugim wracającego z trudem z narkozy podmiotu lirycznego. Drugi podmiot majaczy mimo wszystko sprawniej językowo, dlatego "podróż 05".

Graal


"droga mamo"

Bardzo trudny wybór: zestaw w tej parze wciąż każe mi myśleć o wierszach, które poprzez pecha w losowaniu przepadną w tym konkursie. Choćbym nie chciała, wybieram "droga mamo" przez wzgląd na melodię tekstu.

Urszula Wacławczyk
^ do góry   
Strona istnieje od czerwca 2002 r. © Copyright Zespół 2002-2006.
Teksty są własnością autorów. Kopiowanie wyłącznie za zgodą autorów.
south beach Depresja