Index      2002   03   04    05    06    07    08    09    10    11    12   WR 2002   |   2003   01   02    03   04    05    06    07    08    09    10    11    12   WR 2003   |   2004   01   02    03   04    05    06    07

http://niusy.onet.pl/niusy.html?t=watek&group=pl.hum.poezja&tid=6885800       Kwiecień 2004 grvby

spacer


- zda się idziesz, a Ty milczysz tylko...
pomiędzy uda topól rozsunięte cieniem
powoli znika zima w rozesłanych liściach
rozgniatając badyle zbutwiałe jesienne

Wśród kobiet tak niechętnych i pośpiesznych mężczyzn,
rozpostartych niedbale kocyków dziecinnych
przesuwamy się cicho doskonale piękni,
do lipców co odchodzą i zszarzałej darni

i zawsze razem z nimi, każde z nas osobno
w rozdeptanych trzewikach wieczną drogę mami
na własną nieśmiertelność nigdy tak ulotną
przemijając zbyt szybko po życiu niebacznym


http://niusy.onet.pl/niusy.html?t=watek&group=pl.hum.poezja&tid=6890142

seahorse

bez ikry


woda znów mętna i martwa. stoi
w miejscach, gdzie wczoraj były trawniki.
na dnie kamienie w zielonych futrach.
chlupoczą kamienne koryta ulic. cisza.
groble chodników puste, strach wyjść.

no to jedziemy. trzyma się mocno,
lecz kłącza mokrych traw wkręcają się
w szprychy. pod wiaduktem bajoro
zlizuje ją z bagażnika. wracam
płacząc, z pustymi rękami, za to

w sukience opiętej na nowym dziecku,
którego tak bardzo chcesz. wiem tylko tyle,
że z drugiej strony miało być ciepło i sucho.
za oknem dryfują powywracane czółna,
skrywając stada wylękłych kijanek.

nie ma wyjaśnień w żadnym senniku.
więc nie.


http://niusy.onet.pl/niusy.html?t=watek&group=pl.hum.poezja&tid=6845952

Kajub

między (refleksja cała w lotkach)


schowam się za chmurę gdy nadejdą nowi. chcę być niewidzialna
i nie będę szurać. nowi gdy tu wchodzą zawsze cicho płaczą. trochę
ich się boję. są tak bezszelestni. w ślad za nimi wsiąka cichosina mgła.
czuję wtedy zimno. moje białe lotki skleja silny dreszcz. myślę
że to dziwne. przecież wszyscy nowi pachną jeszcze ciepłem.

nie lubię ich wspomnień. drgają światłoczule plamkami kolorów. tak to jest
z nowymi. we włosach im świecą pasma. cieniutkie jak sznurki. na nich
nawleczone są paciorki myśli. kiedy przesuwają między nimi palce
spuszczam nisko głowę. lecz i tak czasami dojrzewają we mnie obce mi
obrazy. czytam je z ich źrenic kiedy błądzą wzrokiem szukającym wyjścia.
czuję się inaczej. nigdy nie poznałam co to jest tęsknota. mieszkam tu
od zawsze. jestem białą pustką a więc nic nie tracę. a nowi też się boją.

mówią że już nigdy nie będą prawdziwi i że nie chcą krążyć między
niebempiekłem. nie wiem co to znaczy. w świecie nieskrzydlatym nigdy
nie mieszkałam. przeplatanie łzami trochę mnie już drażni. muszę ich nauczyć
jak co dzień myć oczy żeby to co teraz zobaczyć wyraźnie. aż przestaną
uciekać za zamknięcie powiek. tak nie lubię gdy szepczą że to wszystko
snem jest a anioł najbardziej. ja nie jestem na niby. jestem - lecz inaczej.

nowi mogą już fruwać. jednak jeszcze nie wiedzą jak igra się z wiatrem.
gdy mnie już polubią to im wytłumaczę jak rozwijać skrzydła i jak na nich
wznosić modlitwy za żywych. kiedy już samemu jest się dawno zmarłym.


http://niusy.onet.pl/niusy.html?t=watek&group=pl.hum.poezja&tid=6830179

Rosa

w różowym teatrze


w różowym teatrze

spuszcza się z wolna kurtyna
po seansach marzeń

w środku prośba o bis

nawyk walczy z rozsądkiem
jednym punktem wygrywa

kolor wypełnia scenę

oklaski

choćby tylko dla dziś.


http://niusy.onet.pl/niusy.html?t=watek&group=pl.hum.poezja&tid=6827212

krys

nie pisz mi wierszy pomiędzy...


nie pisz mi wierszy pomiędzy tęsknieniem a ciszą
bo wyszywam serwetki pustymi słowami
przeliczam czas
      na miesiące z daleka
           miesiące czekania na żółte liście w parku
i ilekroć wyda mi się że śpisz przy jednej z ławek
szykuję kanapki rozwijam pergamin i liczę
że zostawisz jeże w spokoju
bo niby jak byś przełykał te igiełki i mokre noski

geolog powiedział że to beznadziejny przypadek
i jeśli nie przestanę to skamienieje wszystko czego dotknę
w pierwszym rzędzie te serwetki
           z których zszywam całun na samotne noce
więc ilekroć wyda mi się że w piaskach pobocza słyszę ten sonet
przyśpieszam kroku żeby echo zakrztusiło się stokotem obcasów
i poniosło mnie przez pomyłkę ponad uciszone dachy
pogaszone światła prowincji - tam morze obliże mi łydki
jakbym była zabłąkaną łebą
           podbieraną po ziarenku


http://niusy.onet.pl/niusy.html?t=watek&group=pl.hum.poezja&tid=6852745

atma

Merlin Blue


sargassowe morze oliwko złoty glonów
wodny bezmiar w nim rybki sargassowe
z talentem naśladowczym imitują plechy
brunatnic łaknących światła podobnych
do winogrona sarga ze słonecznych winnic
portugalii widzianych w butelce

w festusie wino beaujolais nouveau obco
kuchnia japońska plechy sproszkowane
używa w charakterze przyprawy do potraw
kobo to coś z oliwko złotym snem ukwiał
jak ikra węgorz płynący tam raz w życiu
aby odbyć tarło i umrzeć pośród
mikroskopijnych mszywiołów

yumemi kobo programator snów firmy takara
z mgieł bez ruchu i ciszy zielonych pól
w bezwietrznej przestrzeni dryfując
latający holender puszcza rybie oko
to zwiastun śmierci nieuchronnej
rozłożonej w czasie przypływu i odpływu
elegia na odejście w ciemność


http://niusy.onet.pl/niusy.html?t=watek&group=pl.hum.poezja&tid=6799598

Marek P.

Pocztówka z Kadyksu


Słońce spada z powierzchni oceanu.
Bo ziemia jest tu nadal płaska.
Plaża jest zwykłą dzielnicą miasta
a nazwa Plaży Kobiet niepokoi segregacją płci.
Oto Miasto Wież, skąd Kolumb ruszał dwukrotnie
zamienić minarety na Nowy Świat.

Nowa rekonkwista po szlakach Wikingów.
Bogactwo monopolu na handel z Ameryką.
Z wieży wypatrujemy starego lądu
- czerwonej od słońca ziemi
pod płaszczem pogańskiego złota.

Port. Czy łączy świat stary z nowym
czy wlewa świat nowy do starej skorupy,
nowy ogień do kościołów
wzniesionych na wygasłych wulkanach islamu?

Stąd krok od Sewilli i dwa do Tatuanu.
A trzeci kontynent za otwartym morzem.
Był czas, gdy słońce nie zachodziło nad Andaluzją
a ziemia była płaska jak góry na mapach.


http://niusy.onet.pl/niusy.html?t=watek&group=pl.hum.poezja&tid=6838409

makan

w pokoju dziecinnym
ilustracja


gromady niewidzialnych światów
wypełniają przestrzeń
między łóżkiem i biurkiem
sen miesza się z jawą

trzeba pod zielony parasol
chować się gdy pada deszcz
ustępować z drogi
przejeżdżającym regałom

ciekawość wypełza z kątów
pomysły o roześmianych oczach
oklejają ściany
tłoczą się w szufladach

nakreślone niewprawną ręką
dobro i zło
zażarcie walczą ze sobą
na pogniecionych kartkach

w sklepiku kupisz radość
za kilka papierowych groszy
duże troski
rozmienisz na drobne

tu znajdziesz spontaniczność
zostawioną przypadkiem
w ostatniej szkolnej ławce
klucze zgubione przed tygodniem

krzesła do krainy marzeń
odjeżdżają z dywanowego toru
o nieznanej godzinie
wszystkie miejsca wolne

z dziecięcego pokoju
w mroczny labirynt życia
wyrusza się bezpiecznie
z ochronną tarczą
miłości


http://niusy.onet.pl/niusy.html?t=watek&group=pl.hum.poezja&tid=6833301

Ije

miłość


dlaczego wnikasz pod
namiot nocy
nie pytasz
o malowane gwiazdy
i smoki
wyłuskujesz z ciemności
po
groszku

lądują
statki kosmiczne
na rozproszonych planetach
powietrze
wraca z rykiem
w rozdartą
atmosferę
drzwi
wyłamują skrzydła
na rozpostartą
jasność

jak powrócić
w naparstek ciemności
gdy wybielone mrą
cienie
prześwietleni wśród
zmarszczek
całunu
tracimy właśnie
ziemię

25 kwietnia 2004


http://niusy.onet.pl/niusy.html?t=watek&group=pl.hum.poezja&tid=6852817


Wiersze można przeczytać również w magazynie Esensja. Magazyn Kultury Popularnej.
^ do góry   
Strona istnieje od czerwca 2002 r. © Copyright Zespół 2002-2006.
Teksty są własnością autorów. Kopiowanie wyłącznie za zgodą autorów.
south beach Depresja