Index      2002   03   04    05    06    07    08    09    10    11    12   WR 2002   |   2003   01   02    03   04    05    06    07    08    09    10    11    12   WR 2003   |   2004   01   02    03   04    05    06    07

http://niusy.onet.pl/niusy.html?t=watek&group=pl.hum.poezja&tid=6299030      Listopad 2003 seahorse

LIST
ilustracja


kolejny dzień pod znakiem wielkich nieobecnych
słów. zdrabniamy się mechanicznie, mamrocząc
miłość bezmyślnie jak wieczorną modlitwę.
masz wzrok skuty grubą warstwą szkła. przykładam
lusterko do ust, sprawdzam czy wciąż żyjesz.

dawniej byłaś skupiona jak żółwica składająca jaja
w wilgotnym piachu, a ja potrafiłem cię ogłuszyć
zwykłym pocałunkiem. piłaś mnie rozwartymi oczami,
zrzucałaś skórę za skórą jak zmięte bibułki maków.
karma. miąższ opium w mrocznym ziarnistym wnętrzu.

lada dzień ostrzyżesz jej włosy na chłopca. nie zostanie ci nic
prócz błękitnej żyłki pulsującej żałośnie na skroni. już dziś
masz ścięgna skręcone w supły i piersi pełne kamieni.

obiecaj że od jutra będziemy młodsi. bądź znów jak lampion
z japońskiej bibuły, rozpięty czule na kruchym szkielecie.
zalej nas żółtym światłem. wybaczmy sobie wszystkie
nasze śmierci.


http://niusy.onet.pl/niusy.html?t=watek&group=pl.hum.poezja&tid=6231224

Asasello

dom z jabłonią w tle



bezbarwne jabłko
kolorowe obierki
w koszu na śmieci

a ja wsłuchuję się w ciszę
ale są dźwięki
jest drżenie lodówki i kroki na schodach
jest kropla
a w lodówce toczy się życie
freon się spręża
za oknem pies sąsiada
za ścianą sąsiadka tłucze schaby
ty szumisz w łazience
więc wychodzę
nie trzaskam drzwiami
tak cicho najciszej cichutko
i chowam się w hałas
który mnie już nie dotyczy

bezlistna jabłoń
z uchylonego okna
zapach szarlotki


http://niusy.onet.pl/niusy.html?t=watek&group=pl.hum.poezja&tid=6231224

gomorrha

Ciche śluby w Malvei



Kiedy postanowiła zniknąć z jego pola widzenia,
przysiągł na astrolabium, na olejne płótno w masywnej ramie,
na opactwo w Malvei i grynszpan łagodnie szydełkujący
złoto-zielony proporzec łąki i rzeki. Miecz potrzebuje reguły
i surowych rysów. Podobnie lustro. A półdiablę przyrzekło,
że do alkowy wpuści muchy staruchy przez dziurkę od klucza.

Już jako doktor, w kilka wieków później nie podał jej morfiny.
Nie zdążył. Głęboka zapaść, kolejny raz pozostawiła jego przeszłe
śluby bez spełnienia, a po letargu, znowu nie goiła się
szkaradna blizna. Przebudzenia potrzebują reguły i surowych rysów.
Podobnie skalpel. Notatka: Zdechłe muchy rozsypały się
w proch zanim odkryto eter. Mnie, półdiablęciu, pozostało skończyć:

Z tych soczewek nic się nie da już złożyć, zawyrokował
jego obecny uzdrowiciel. Odłóż teleskop, notuj.
Nie rozumiem następstwa rozdziałów, a sny odurzają mnie, odparł.
W dzienniku zapisał, że Musca dotarła do Tiranta, białego olbrzyma,
i że nieskończoność jest podobna do dziurki od klucza.
Wtedy rozłożyła szeroko nogi, i perłowy śluz wdarł się
przez jego ucho, i otulił miecz, skalpel, i igiełki
szkła, i rzekł do mnie Pan: uczyniłeś, że się Twój czas wypełnił.


http://niusy.onet.pl/niusy.html?t=watek&group=pl.hum.poezja&tid=6231224

Kajub

z mgłą w tle



za oknem mgła
a ja przeświecam cała

krople o parapet

gdy zamykam oczy
wtedy pachnie deszczem
jeszcze bliżej

cień poziomych żaluzji
spina biodra i uda
pod łuską z pasków
przebiega ciasne ciepło

mgła cicho pod powieki
a ja zastygam


http://niusy.onet.pl/niusy.html?t=watek&group=pl.hum.poezja&tid=6231224

Rosa

spotkanie z uśpionymi obrazami



a mówiłaś
-tam nigdy nie pójdę chyba że mnie zawiozą
bo tam straszą uśpione obrazy-

mówiłaś
a sama się tam uwięziłaś w dobrym uczynku
licząc na książkę która nie chciała się czytać
zamknięta

zapiaszczonym wichurą wzrokiem
skubałaś ekran przeznaczony dla nich
(w niebieskich chałatach z igłami w przegubach)
do łatwiejszego zapominania

a one
obudzone
przysiadły się
próbując wypłukać ci piasek
a godziny zamienić w jamniki

nie lubię kiedy tylko mówisz.

- Rosa- 27.11.2003


http://niusy.onet.pl/niusy.html?t=watek&group=pl.hum.poezja&tid=6231224

Marcin Jagodziński

arktyka



taktyka mimikry jest taka: pokryć się lodem. powtarzać,
powtarzać, aż krew się zestali. zdać się łaskę prądów.
odpłynąć jak iceberg poza krawędź ekranu, ukrywając w słonej wodzie,
to co nadaje się tylko do pomyślenia. otwierać jeszcze raz wszystkie
pożółkłe koperty. sprawdzać, czy w załamaniach folii nie ma okruchów
czekolady. dojść do miejsca, gdzie równoleżnik jest punktem,
po drodze zwracając ziemi przedmioty. pomyśleć, że wszyscy
kręcą się wokół mojej osi. policzyć mnie i ciebie do trzech.
po raz kolejny zdać sobie sprawę, że liczą się tylko spacje
i interlinie, a cała reszta waży zbyt wiele. dać się przysypać,
usnąć, śnić, że arktyka urodzi się rano na szybach twojego okna,
i spłynie zaprzęgami kropli w kierunku bieguna zimna. tam czekam.


http://niusy.onet.pl/niusy.html?t=watek&group=pl.hum.poezja&tid=6231224

seahorse

spiritus flat ubi vult



mój przecudny carewiczu, daruj sobie szczerozłotą uprząż.
gdy zechcę, wytrącę cię ze snu brzękiem podkówek o kamienne płyty
obcych dziedzińców, a u wezgłowia znajdziesz tylko zerwane powrósło.
nie spoczniesz, nawet gdy kłębek szeptuchy wplącze się w kolce głogu,
prawda? możesz mnie ukryć na ostrzu igły wewnątrz kutej skrzyni,
a samemu grzać o samowar posępne dłonie i dumać. na próżno
wyplatasz zmyślne pułapki z mocnego księżycowego drutu.
żar--ptak odarty z ognistych piór nie przestanie kraść jabłek
z cudzych ogrodów. jeśli chcesz, spal moje błoniaste skrzydła,
gdy śpię. jestem sukubem, najdroższym szczenięciem lilith.


http://niusy.onet.pl/niusy.html?t=watek&group=pl.hum.poezja&tid=6231224

Kajub

dziecko



wyrwało się ze mnie dziecko.
nie. to nie to że kolejne poronienie. nie krwawi podbrzusze
i nie kapie sól na przecięte krocze. nie słyszę też głosu lekarza:
te samorozpuszczalne kłębki szybko znikną. a i pani
nie będzie pamiętać. wiecznie.
pani...pani...pani... a we mnie dziecko jest przecież.
drugie.

nie rozumiesz.

mówisz: nasze dwa przenoszone szczęścia
śpią spokojnie z otwartymi buziami.
a ja wiem że łapią teraz motyle w siatkę z czapek i gwiazdy
nabijają w butelkę. potem wrzucą ją w ocean z autostrady.
w niej kartka z drukowanymi: gwiazdka z nieba dla każdego.
a dla mamy ta duża co się nazywa słońce.

dalej nie rozumiesz.

ja pamiętam że na parkingu. gdy ładowałeś kosz z zakupami.
między corn flakes a winem romantica. ono krzyknęło. uciekam.
i masz mnie nie gonić. już się w to nie bawię. nigdy.
nie zauważyłeś nawet kiedy wylało się ze mnie.
liczyłeś tylko na kalkulatorze ile dni jeszcze i jakie tu ceny.
i czy straty z dzisiaj mogą mieć wpływ na bilans w przyszły tydzień.

dziecka nie ma do tej pory. wypatruję ciągle.
mówię: zobacz. dojrzałam. mam rozłożyste biodra.
gdzie cieplej ci będzie. zamieszkaj we mnie.

a ono się śmieje i woła twoim głosem:
dorośnij w końcu.


http://niusy.onet.pl/niusy.html?t=watek&group=pl.hum.poezja&tid=6231224

Anna pa, pa

Moje ciotki



Ach, te ciotki nawąchały się cudzych światów i szeleszczą
za naszymi plecami, i zaglądają pod prześcieradła - mają
na nas baczenie. Nie powiedziałam im, że oblizujesz po mnie
palce, tylko że podglądasz czarcie koty za oknem

Czarcie koty za oknem wchodzą po drabinach do rękawa
nocy, ale ciotki nie wierzą. Chrupią herbatniki z miodem i mówią,
że jesteś pajączkiem babiego lata, że przewieje cię wiatr
(w tamte rejony, w których palce pachną tobą), kiedy ciotki zasną.


http://niusy.onet.pl/niusy.html?t=watek&group=pl.hum.poezja&tid=6231224
^ do góry   
Strona istnieje od czerwca 2002 r. © Copyright Zespół 2002-2006.
Teksty są własnością autorów. Kopiowanie wyłącznie za zgodą autorów.
south beach Depresja