Index      2002   03   04    05    06    07    08    09    10    11    12   WR 2002   |   2003   01   02    03   04    05    06    07    08    09    10    11    12   WR 2003   |   2004   01   02    03   04    05    06    07

http://niusy.onet.pl/niusy.html?t=watek&group=pl.hum.poezja&tid=7145940       Lipiec 2004 Mercedes

ULUNG


Biorę liście w gatunku Czarny Smok (z plantacji
w żółtych górach Yunanu), dwie gliniane czarki,
z białej stali czajniczek; liście jak poczwarki
w piękno grę zaczynają: wynik fermentacji -

napar barwy czerwonej, ciemne aromaty;
na wzór krętych korzeni wyciągają palce
plączą się i panoszą. Siadam na wersalce
już spokojna i robię - pierwszy łyk herbaty.

To jest trochę na wyrost, trochę oszukane
słów tłoczenie w linijki, zamykanie w sonet
- wiara w skarbiec przepastny, w którym braknie monet;

jak korzenie i kwiaty gdy napełniam dzbanek.
Wszystko po to, by wierszem móc przełamać ciszę,
taki trick, że do Ciebie, nie Ty do mnie, piszę.


http://niusy.onet.pl/niusy.html?t=watek&group=pl.hum.poezja&tid=7063014

wilczysko

trzecia rano księżyc


diabeł po sąsiedzku
dźwięki okaryny
przegryza pierwszą niedojrzałą papierówką

sen znalazł tych którzy już zasnęli
a ruda siedzi na wiśni
sok poczernił jej piersi
żeby mogła nakarmić bezsenność

nie widać że ruda i piersi nie widać
ale można poczuć cierpki zapach pestek
można dotknąć chłodu otwartej w noc szyby
wyobrazić sobie
że może być ciepła
i że cicho nuci

***

cienie gałązek dzielą ze mną ciało
ciemność głaszcze stopy
łasi się jak tygrys syty łąką świerszczy
liście pieszczą skórę

czy to moje uda ocierane korą czy tylko konary
zmiękczone dotykiem pulsujące lipcem wilgotne od soku
tak drżą i tak pragną

rozgniatane wiśnie

to ja
a to - drzewo

***

tu mokre kamienie progu tu ja
a tam ciemność kalecząca oczy
każde źdźbło podcina ścięgna
nie ma już odwrotu

sięgnę po nią przed pierwszym brzaskiem
zanim drzewo odkryje że jest tylko drzewem
zanim szpaki wezmą co do nich należy
zanim zasnę nie wiedząc co znaczy
zapach soku i potu tuż pod obojczykiem

***

tygrys już odchodzi
to drzewo a to - ja
a to
- znowu nie ja

sprężysta wisienka wymknęła się palcom
skreśliła spadając rozproszoną czerwień
wpadła za horyzont

***

było tylko drzewo i nic oprócz drzewa
diabeł na jabłoni i brylanty w trawie
cztery garście pestek jeden kosmyk włosów
smak gorzkich migdałów moje niewyspanie


http://niusy.onet.pl/niusy.html?t=watek&group=pl.hum.poezja&tid=7123315

sylwan

sianokosy


zdążyliśmy w porę
przed wściekłym pawiem pogody
założyłaś półmrok haczykiem od środka
cembrowinę źrenicy rozświetlił piorun
drążysz ciszę źdźbłem siana w uchu
ze srebrnym łańcuszkiem w zębach
milknę gdzieś między obojczykiem
a ścięgnem szyi
wąż eskulapa z czubka twojej głowy
niespiesznie odwija turban


http://niusy.onet.pl/niusy.html?t=watek&group=pl.hum.poezja&tid=7092371

atma

klezmerzy


wędruję dźwiękiem świętych instrumentów,
wydęte chmury dęte usta w trąbce słońce.
w bębenku dźwięczy dzwonkiem, metalowym
talerzem, struną widnokręgu orszak charyt.

radość kwitnąca i jasność co przytupuje,
tańcząc w dolinie otuliny tej wierzchowej.
przaśny chleb i oliwę do kosza, a polewkę
do garnuszka, mijając terebinty pękate dęby.

popijać z gąsiorka kropelek dżdżu drobinkę,
tworząc wklęsłą tęczę w leśnym prześwicie.
młócąc na klepisku zboże, co szeleszczące
w skocznych skrzypcach, szarych myszkach.

diwy wydobyć aksamitne dźwięki kontrabasu,
w klarnecie basowym przywołać niemodne nuty.
czarnych żuczków muzy, które na poziomkowej
łące wić wianki mają lub będą niegdysiejsze.

rowerem typu ukraina odpłyną wniebowzięte,
w jasne chmury leśne dróżki, w miłość.


http://niusy.onet.pl/niusy.html?t=watek&group=pl.hum.poezja&tid=7051077

atma

pieśni wędrowne


pieśni gusanów z górnego karabachu i erewan
są jaskółkami tęsknymi w duduku melancholii,
w skrawkach ze wzgórz - zielonego orientu.
w księgach świętych opiewają serce góry ararat,
dni walki i chwały, i ten kamyk przydrożny
co nikomu nie był potrzebny też przywołują.

metalowy bębenek w którym biały kruk i gołębica,
serafiny nucą pieśń nad pieśniami.
poemat elegie miłosną z czarnego ogrodu,
domu który ma okno z widokiem na miasto.
w którym cherubiny niebiańscy kronikarze
rozdają dojrzałe arbuzy i winogrona darmo.

widziałem jak w przestrzeni stoku noe
na osiołku zmierzał do stóp góry potopu,
by uratować ród ludzki w dniu gniewu.
kobiece łzy urodzą dwie rzeki spośród
czterech rzek edenu, gdy deszcz
noc czterdziestą będzie tłukł o szyby.

myślę że stary brodaty bóg da się udobruchać
i rozjaśni niebo tęczą niemodną.
która ponoć już wierszom nie przystoi,
tak samo jak dziecku pociąganie za kędziory
bujne twojej białej brody.


http://niusy.onet.pl/niusy.html?t=watek&group=pl.hum.poezja&tid=7066977


Wiersze można przeczytać również w październikowym numerze magazynu Esensja. Magazyn Kultury Popularnej.
^ do góry   
Strona istnieje od czerwca 2002 r. © Copyright Zespół 2002-2006.
Teksty są własnością autorów. Kopiowanie wyłącznie za zgodą autorów.
south beach Depresja